Z Fordonu do centrum za jedną złotówkę

Krzysztof Aładowicz 2008-08-01

Już po wakacjach mieszkańcy Fordonu będą mogli znowu dojechać pociągiem do śródmieścia Bydgoszczy. Bilet będzie kosztował tylko złotówkę.

Urząd Marszałkowski chce, żeby na nowo ruszyło kolejowe połączenie między Chełmżą a Bydgoszczą, które stanęło osiem lat temu. Po drodze jest Fordon, największa 80-tysięczna dzielnica naszego miasta.Pierwszy pociąg pojedzie już 1 września. Rozkład jazdy nie został jeszcze dopracowany, ale ze wstępnych założeń wynika, że każdego dnia autobusy szynowe będą kursować na tej trasie sześć razy. Dodatkowe dwa krótsze kursy przewidziano w dni robocze - pojadą do naszego miasta tylko z Unisławia Pomorskiego. Oznacza to, że pomiędzy Fordonem a dworcem Bydgoszcz Główna przy ul. Zygmunta Augusta będzie jeździło osiem par składów.

- Chcemy zachęcić mieszkańców do korzystania z nowego połączenia, dlatego przewoźnik, który wygra przetarg, nie będzie mógł wprowadzić swojej taryfy, a tą zaproponowaną przez nas - informuje Tomasz Moraczewski, dyrektor departamentu infrastruktury Urzędu Marszałkowskiego. - W granicach administracyjnych Bydgoszczy, niezależnie od trasy, bilet jednorazowy będzie kosztował złotówkę, a miesięczny 40 zł - dodaje.

To oznacza, że przejazd pociągiem z największej bydgoskiej dzielnicy do Śródmieścia będzie ponad dwukrotnie tańszy niż autobusami i tramwajami (bilet kosztuje teraz 2,20 zł). Urzędnicy marszałka postarali się także, żeby podróż była możliwie najkrótsza. Składy nie zatrzymają się na stacjach Brdyujście i Wschód. Postój będą miały na stacjach: Akademia (przy UTP) oraz na Bielawach i Leśnym.

Rozpoczyna się też remont wiaduktu nad torami kolejowymi na Siernieczku, żeby pociągi w tym miejscu nie musiały zwalniać do 20 km na godz. Dzięki temu udało się ograniczyć czas przejazdu do niecałych 20 min. To szybciej niż przejazd autobusem miejskim nr 94 na porównywalnej trasie z osiedla Bajka na dworzec PKP. Bez stania w korkach jedzie on ponad pół godziny. W szczycie dwa razy dłużej.

Czy zatem bydgoskiej komunikacji przybywa poważny konkurent? Jan Siuda, dyrektor Zarządu Dróg Miejskich i Komunikacji Publicznej nie obawia się masowej ucieczki mieszkańców Fordonu do pociągu. - Tory kolejowe są oddalone od osiedli i zabudowań. Nie sądzę, aby wiele osób zdecydowało się dochodzić lub dojeżdżać na stację. Potem, żeby dostać się od dworca głównego czy "Leśnego" do centrum, też trzeba dojechać autobusem. Podejrzewam więc, że cała podróż zrobi się droższa i dłuższa - spekuluje.

Urząd Marszałkowski chce namówić władze Bydgoszczy do współfinansowania połączenia kolejowego do Fordonu. Dzięki temu można byłoby uruchomić więcej pociągów, tak aby kursowały one nawet co 20 min. Zlecone zostały właśnie dokładne badania, które mają odpowiedzieć na pytanie, czy mieszkańcy tej dzielnicy byliby zainteresowani taką propozycją. Wyniki będą przedstawione władzom miasta. - Na razie skupiamy się nad poszukiwaniem rozwiązań na finansowanie budowy tramwaju do Fordonu. To jest najważniejsze zadanie komunikacyjne dla tej dzielnicy. Nie wykluczam, że w przypadku dużego zainteresowania mieszkańców nową propozycją Urzędu Marszałkowskiego, pomyślimy nad jakąś formułą wspólnego biletu na komunikację miejską i kolej - zapowiada Siuda.

Dzisiaj będzie wiadomo, jakie firmy wystartują w przetargu na obsługę nowej trasy. Prawdopodobnie starają się o to: spółka PKP Przewozy Regionalne i polsko-brytyjskie konsorcjum Arriva PCC. Dla obu startujących kontrakt jest niezmiernie istotny. Państwowy moloch musi odbudowywać swoją pozycję w regionie po przegranym przetargu na obsługę tras niezelektryfikowanych. Z kolei dzięki wygranej Arriva PCC miałaby łatwiejszą i tańszą możliwość przemieszczania swojego taboru z Torunia do Bydgoszczy. Dzisiaj musi to robić okrężną trasą przez Grudziądz, co znacznie przewyższa koszty. Urząd Marszałkowski przekaże zwycięzcy przetargu do dyspozycji trzy szynobusy. Poznamy go najprawdopodobniej w przyszłym tygodniu.

Źródło: Gazeta Wyborcza Bydgoszcz


Komentarz "Gazety": Konflikt interesów
Wojciech Borakiewicz

Marszałkowski pociąg nie będzie gładko sunął po torach w Bydgoszczy. Decyduje o tym konflikt interesów między regionalną koleją a zarządcami miejskiej komunikacji. Bardzo wysoka trawa wyrosła już na tych szynach w naszym mieście. Czy nie będzie zarastała jeszcze bardziej, zależy nie tylko od PKP i marszałka Piotra Całbeckiego. Powodzenie idei odnowienia połączenia kolejowego między Fordonem a centrum Bydgoszczy jest zależne wyłącznie od szefów bydgoskiej komunikacji. Bez dobrego połączenia odległych części szalenie rozbudowanych już nowych osiedli - Tatrzańskiego, Szybowników, Nad Wisłą czy Bohaterów z dworcem przy ul. Fordońskiej - kolej nie ma szans. Pojedzie nią trochę studentów z UTP i część mieszkańców osiedla Bajka.

Władzom Bydgoszczy nie może zależeć przecież na tym, żeby podcinać gałąź, na której już i tak ledwo siedzą i dychają MZK. Chcą mieć swój tramwaj do Fordonu. Z pociągiem im nie po drodze.

Źródło: Gazeta Wyborcza Bydgoszcz

Komentarze

Popularne posty